poniedziałek, 3 czerwca 2013

zdrajcy

Nie wiadomo, czy Bradley Manning wie cokolwiek na temat Jeana Geneta. Nie wiadomo też, czy Jean Genet wie cokolwiek na temat Bradleya Manninga. Inne czasy, inne konteksty. Wiadomo tyle, że obaj są zdrajcami, a w konsekwencji więźniami. Wiadomo też, że ich zdrady miały coś wspólnego z seksualną odmieńczością, choć przecież nie dają się do niej jednoznacznie sprowadzić.


Zdrada to, w moim przekonaniu, jedno z kluczowych pojęć określających relacje pomiędzy odmieńcem a organizacją społeczną / wspólnotą. Przez "odmieńca" rozumiem tu nie po prostu "geja" czy "lesbijkę" (jako formacje tożsamościowe), ani też osoby uprawiające seks z osobami tej samej płci (na tyle, na ile da się ową płeć określić). Kategoria odmieńca jest zarówno pojemniejsza, jak i węższa. Węższa, bo nie każda zdeklarowana lesbijka i nie każdy zdeklarowany gej będzie utożsamiać się z odmieńczą postawą wobec świata (wiele i wielu będzie stawiać na "normalność"). Pojemniejsza, bo jednopłciowe relacje seksualno-miłosne to nie jedyny, a nawet nie konieczny, wyznacznik odmieńczości.

Odmieniec to ktoś odklejony od wspólnoty; ktoś, kto uczestniczy w niej, w najlepszym razie, warunkowo i nigdy nie jest w niej bezpiecznie zakorzeniony.

Genet i Manning, za cenę więzienia i infamii, odrzucili pewien porządek społeczno-polityczny oraz etyczne kodeksy, które ów porządek legitymizują i podtrzymują. Genetowska zdrada miała, być może, ogólniejszy charakter: była to zdrada nie tylko państwa z jego systemem prawnym, ale także, być może, wspólnotowości jako takiej. Czyn Manninga -- pomimo globalnych konsekwencji -- wydaje się bardziej sytuacyjny: Manning złamał prawo w konkretnym celu, którym (jak przynajmniej powiada nam dominująca liberalno-progresywna narracja) miało być uświadomienie ludziom w Ameryce i na całym świecie niegodziwości popełnianych w imię szerzenia dobra i demokracji.


Nie ma w gruncie rzeczy odpowiedzi na pytanie "w czyim interesie" działał Genet bądź Manning. Trudno znaleźć tożsamości czy wspólnoty, które miałyby odnieść korzyści wskutek ich zdradzieckich działań. Wręcz przeciwnie: ich postępowanie uderza w zastane relacje i tożsamości. Owszem: można ubrać Manninga w retorykę obrony fundamentalnych ideałów amerykańskiej demokracji, sprawiedliwości społecznej, transparentności władzy, poszanowania praw człowieka itp. Ale ta retoryka nie przesłoni przecież faktu, że, po pierwsze, zwłaszcza jako żołnierz, Manning z całą pewnością dopuścił się zdrady interesu państwa, a po drugie, jako odmieniec, dopuścił się zdrady interesu (amerykańskiej) społeczności LGBT, która przecież nie takich bohaterów chce promować w celu uzyskania (o ironio!) swobodnego dostępu do służby wojskowej czy też prawa do zawierania małżeństw jednopłciowych. (Ogromne kontrowersje wokół wyboru Manninga na honorowego ambasadora planowanej parady LGBT w San Francisco są w tym kontekście niezwykle wymowne.)

Narracje, jakie narosły wokół zdrady Manninga, podzieliłbym z grubsza na trzy rodzaje. Jeden -- nazwałbym go liberalnym -- prywatyzuje i patologizuje jego zachowanie, upatrując jego źródeł w niestabilności psychicznej spowodowanej głównie odmieńczą seksualnością. Drugi -- konserwatywny -- nazywa Bradleya po prostu zdrajcą ("angry gay traitor"), a w samym akcie zdrady widzi potwierdzenie "esencjalnej" obcości odmieńca w zdrowym ciele wspólnoty. Wreszcie trzeci rodzaj narracji -- progresywny czy (w ogólnym sensie) lewicowy -- idealizuje Manninga jako obrońcę praw i wolności, do której to roli przyczynił się najpewniej jego mniejszościowy, "homoseksualny" status. (Oczywiście ta pospieszna klasyfikacja oferuje zaledwie punkty orientacyjne; w praktyce różne narracje stykają się ze sobą, przeplatają, fluktuują.) Trudno właściwie powiedzieć, do której z tych perspektyw powinno być najbliżej narracji kłirowej. Prywatne jest w niej ściśle połączone z publicznym; seksualne implikuje polityczne i odwrotnie. Manning jest zarówno pedalskim zdrajcą, jak i naiwnym idealistą. Manning pragnie.


Poświęcona Manningowi praca pt. "I want / Pragnę" znalazła się wśród innych prac składających się na wystawę "Złość. Własnym głosem o sobie", która miała miejsce w krakowskim Bunkrze Sztuki w dniach 15-26 maja 2013 r., w ramach Queerowego Maja. Więcej na temat pracy można przeczytać tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz